piątek, 25 maja 2012

Jest jak zwykle piątek. Wieczór. Najwyraźniej czas ma wtedy małe zapętlenie i nieco zwalnia na powitanie Szabatu.
Tak jakoś się składa, że przez te prawie już pięćdziesiąt dni, jakie dzielą nas od Paschy zupełnie nie było czasu na pisanie. Mnóstwo mnóstw do zrobienia. Podróż do Polski. Galilea, zielona, słodka Galilea, udało się też kopsnąć na pustynię, spłynąć po kawałeczku Jordanu, opalić się na plażach Jafy i Antonii, dostać list miłosny od jednego ze sklepikarzy na Via Dolorosa i opuścić 2 tygodnie hebrajskiego na Ulpanie.
A teraz już zaraz Pentecoste, Szawuot, Zielone Świątki...

3 komentarze:

  1. A jak aktualnie pogoda, jest do zniesienia?? czy znasz ciekawe miejsce pod rozbicie namiotu czy spanie pod chmurką nad morzem martwym?? pozdrawiamy...

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo...teraz zaczęło się już naprawdę gorąco, nawet na starym mieście. Nad Morzem Martwym polecam plażę w Ein Geddi, niedaleko wejścia do Parku Narodowego Ein Geddi (z wodospadem Dawida)- można tam rozbić namiot, myślę, że można też po prostu położyć się na jakiejś karimatce i się przespać. Są prysznice i toalety.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałem zdjęcia tego wodospadu i ładne miejsce jak na nocleg a czy bezpiecznie jest spanie w jego okolicy i czy dużo ludzi się tam kręci?? i jak tam najłatwiej dojechać z Jerozolimy?? pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń